Loki, ale tak szczerze. Czy Ty się kiedykolwiek zakochałeś, ale tak na poważnie :D
Kiedyś na pewno byłem zakochany, jak jeszcze byłem młody i głupi, ale było to już tak dawno, że nawet nie pamiętam, jak ów dziewczę - mój obiekt westchnień - wyglądało ani tym bardziej jakie miało cechy charakteru. Definicja internetowa podaje, że zakochanie jest to "stan związania emocjonalnego z drugą osobą. Charakteryzuje się obsesyjnymi myślami o tej osobie i pragnieniem przebywania z nią. W przypadku niedostępności obiektu uczuć osoba zakochana nierzadko cierpi. Zakochanie często błędnie nazywane jest miłością." Jak już wcześniej wspomniałem, nie przypominam sobie, żebym miał do czynienia z tym uczuciem. Zakładam jednak, że miałem, ale było to raczej coś na tyle ulotnego i bezwartościowego, że szybko wyparowało mi z pamięci.
Są jednak różne rodzaje miłości. Kochałem moją matkę - w taki sposób, w jaki syn może kochać rodzica. Kochałem Angrbodę - było to jednak bardzo dalekie od tego, co nazywamy miłością... bo, po prawdzie, łączył nas tylko seks. Kochałem nawet Sigyn - w jakiś tam sposób, bardziej jako przyjaciółkę... nasze małżeństwo było odrobinę wymuszone, w tym związku nie było zbyt wiele romantyczności.
No i pozostaje jeszcze kwestia zakochania. To jest ten typ miłości, który jest dla słabych. Dla głupich. Dla dzieci. A ja już zdecydowanie nie jestem dzieckiem.
Przez przypadek się usunęło, wrzucam drugi raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz