Czy uczynisz mi ten zaszczyt i przeczytasz całe to opowiadanie? -> [klik!] (nie moje!!)
Przeczytałem pierwszy rozdział (o ile coś tak wspaniałej długości można nazwać rozdziałem...) oraz fragmenty paru kolejnych... a oto wnioski, do których dochodzę:
Po pierwsze: dużo błędów językowych i stylistycznych.
Po drugie: płytka fabuła. Albo raczej... brak fabuły. Zaczynamy w miejscu, w którym Loki (czyli coś, co ma być mną) jest z tym debilem Starkiem. Nie wiadomo, jak do tego doszło. Nie wiadomo, w jakim czasie się to dzieje. Nie wiadomo, dlaczego to się dzieje. Oni po prostu są razem. I już. To jest tak przedstawione, jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod Słońcem.
Po trzecie: bohaterowie. Są w najwyższym stopniu bezpłciowi. Bladzi. Niewyraźni. Wszystko sprowadza się do jednego: Loki kocha Starka (tfu!), Stark kocha Lokiego (T F U!). Gdy jeszcze się przyjaźniliśmy z Tomasem, opowiadał mi on o swojej pracy w teatrze. Mieli tam takiego filozofa jakby, Stanisławski się nazywał, i on wprowadził kilka fajnych zasad ułatwiających zachowanie się aktora na scenie. Jedna z nich mówiła: różnorodność! Każdy charakter powinien wręcz ścigać się z innymi o wyjście na pierwszy plan, każdy powinien być inny, każdy powinien mieć własne, indywidualne cechy i zachowania, wyróżniające go spośród innych. No i cóż, ja się z tym zgadzam i to samo tyczy się powieści. Niestety, w tym opowiadaniu tego nie ma. A w dodatku wszystkie zachowania bohaterów wynikają z ich banalnie wręcz prostych pobudek.
Po czwarte: albo ta strona jest nieodpowiednia do publikowania takich historyjek, albo autor nie umie wyjustować tekstu i zapisywać dialogów. Rezultat: wrażenie wizualne tragiczne.
Po piąte: "opisy". Niektóre fragmenty są napisane w taki sposób, jakby czytelnik był idiotą, i trzeba mu było wyjaśniać po kolei wszystkie wydarzenia i ich skutki. A można by z tego stworzyć fajne, długie scenki, pełne akcji/emocji/amatorskiego gówna. A tak to mamy do czynienia ze zwykłym streszczeniem.
No, niestety. Nie przeczytam całego opowiadania. Po prostu nie jestem w stanie przez nie przebrnąć. Nie dość, że jest nudne, to w dodatku opisuje FrostIron (tfu!).
Bardzo fajna recenzja, można się wiele nauczyć co poprawić, a co zmienić. Czy byłbyś tak dobry, oczywiście jeśli Ci się chce i napisałbyś coś o moim blogu. Wiem jest trochę specyficzny, no ale co tam:).
OdpowiedzUsuńPS Jestem w Twojej Armii :) i przeczytałam ten, jak piszesz "pseudo regulamin" :)))
Ciężko to nazwać recenzją, to jest bardziej takie... hm... przelotne rzucenie okiem, pierwsze wrażenie.
UsuńMogę też zrobić taki "rzut okiem" na twojego bloga. Napisz jeszcze raz w zakładce "Ask", żeby nie było zamieszania. I dodaj adres. :)